środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 4 - "Miłych snów"

ROZDZIAŁ 4

"Miłych snów"

 

 Na miejsce dojechaliśmy późnym popołudniem. Te kilka świetnych dni mieliśmy spędzić w hoteliku "On cave". Był on malowniczo usytuowany nad urwiskiem, z którego był wspaniały widok na Morze Irlandzkie. Nieprzypadkowa była też jego nazwa, bo w rzeczywistości częściowo pod nim znajdowały się liczne jaskinie.
 Jego właścicielem był Anthony Bardsley, wujek Lisy. Rodzice Lisy zginęli w tragicznym wypadku, gdy miała trzy lata. Od tamtej pory zajmuje się nią wujek Anthony.
 Tymczasem wjechałem i zająłem miejsce na parkingu. Stało tam kilka samochodów, w większości luksusowych jak Mercedes klasy A czy Lexus. Zająłem się bagażami gdy Elle właśnie tonęła w ramionach kuzynki.
 - Tak się cieszę, że jesteście! - wykrzykiwała Lisa. Lisa Shephard była szczupłą, średniego wzrostu blondynką, włosy miała rozpuszczone. Ale tak jasny blond, że aż prawie siwy... Ubierała się zazwyczaj w jeansy i swetry, czasem na ręce zakładała jakieś bransoletki. Oczy miała niebieskie i głębokie, niczym toń morska, a spojrzenie uważne i wnikliwe. Lubiła żartować ale z reguły była poważna i dojrzała. Uśmiech na jej ustach powiększył się jeszcze bardziej, gdy witała się z Charlie.
 - Ja jestem Lisa, miło się poznać - powiedziała. Jednak dorosłym głosem nie mogła się jeszcze pochwalić.
 - Dzięki, ciebie również.
 - A tam są Tom i Jimmy, o których ci mówiłam, chyba się jeszcze nie znacie - zatroskana o każdy szczegół Elle najwyraźniej była w swoim żywiole.
 - Trzymaj, stary - rzuciłem ciężką walizę dziewczyn Tomowi
 - A ci ja, bagażowy? - zbulwersował się, ale nie zwracaliśmy na niego uwagi, tylko dwa razy musnąłem ustami każdy policzek Lisy. Ot, takie grzecznościowe zagrywki.



Lisa zaprosiła nas do środka, gdzie czekał na nas jej wujek. Był brunetem, jednak na jego czole można było dostrzec liczne prześwity. Był nieco wyższy od Lisy, miał piwne oczy. Ubrany był w bordowe spodnie i marynarkę.
 - O, poznajcie mojego wujka Anthony'ego Bardsleya - podał rękę każdemu z nas - Chociaż jest moim wujkiem, wychował mnie jak tata.
 - Lisę zawsze traktowałem jak swoją córkę - Anthony przemówił niskim głosem i przytulił Lisę do ramienia. Ale ja ujrzałem jeszcze jedną osobę, skrytą w cieniu. Czułem, że ta osoba również jest godna przedstawienia, ale jeszcze nikt tego nie zrobił. Lisa zobaczyła, że patrzę w tamtym kierunku i automatycznie odwróciła tam głowę.
 - Ach, a to jest Violette, moja kuzynka i rodowita córka wujka Anthony'ego - Anthony skinął ręką, by ukryta dotychczas osoba podeszła bliżej.
 - Podejdź, Violette, przywitaj się z naszymi gośćmi - po chwili Violette powoli wyszła z kąta i postąpiła do nas kilka kroków. W świetle mogłem ją dokładniej opisać. A była to dziewczyna nieco starsza od Lisy, choć były prawie identycznego wzrostu. Miała czarne włosy, ogólnie było widać podobieństwo do ojca. Była wyraźnie niezadowolona z całej sprawy, i od niechcenia podała nam ręce. Obserwowała każdego z nas swoimi piwnymi oczami uważnie niczym wrona chcąca zgarnąć jakąś biżuterię czy zegarek. Ubrana była wyzywająco, miała długaśne czarne tipsy, a na twarzy dosłownie tapetę. Nie było nam jednak dane usłyszeć jej głosu, bo leniwie powlokła się gdzieś schodami na górę.
 - Tak... - zamyślił się Anthony
 - Dobra, chodźcie dziewczyny, pokażę wam pokój, w którym będziecie mieszkać - Charlie i Elle, taszcząc swoją wielgachną walizę poszły z Lisą na górę.
 - Panie Bardsley, my tu mamy taką przesyłkę do...zdaje się...pana Dracco... - zwróciłem się do niego
 - Ach tak, oczywiście, już po niego idę - Anthony udał się gdzieś holem. Po jakichś pięciu minutach wrócił z przerażająco wysokim, starszym jegomościem. Między czasie ja z Tomem taszczyłem trumnę na środek korytarza. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
 - O, moja trumienka! - starszy facet przemawiał przerażająco skrzeczącym, piskliwym głosem, ale widocznie ucieszył się z "prezentu".
 - Jego trumna? - Tommy chyba przyjął sobie jego słowa za bardzo do serca. Z wrażenia jeszcze nie puścił trumny.
 - Pomoże, mi pan przenieść trumnę do mojego pokoju? - spytał go pan Dracco. On zbladł. Szepnął do mnie:
 - Nie mógłby poprosić o pomoc jakiegoś nietoperza?
 - Daj spokój, stary. Pomóż mu - klepnąłem go po ramieniu.
 - Trumienka w górę - rozkazał pan Dracco i chwilę później zniknęli w ciemnym holu. Anthony uśmiechnął się do mnie przepraszająco.
 - Wiesz, tak się złożyło, że akurat mamy tutaj zjazd przedsiębiorców pogrzebowych...
 - Tak, jasne. Mnie pan się nie musi tłumaczyć - udałem się na górę, w ślad za dziewczynami. Stały pomiędzy dwoma pokojami na końcu korytarza.
 - OK. Nie ma sprawy - Lisa najwyraźniej skończyła zaczętą przez nie wcześniej rozmowę.
 - A o co chodzi? - spytałem
 - A, takie szczegóły - wymijająco odpowiedziała Charlie. Chciała uciec za Elle do pokoju, ale nie poradziła sobie z ciężką walizą.
 - Zostaw. Ja to zrobię - wniosłem walizę i postawiłem koło łóżek, bezceremonialnie siadając na jednym z nich - A więc ponawiam pytanie: o co chodzi?
 - Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to wymieniłyśmy się z Lisą pokojami, bo w swoim nie zdążyła wymienić pościeli dla nas - odparła, po czym zaczęła z Elle wywalać wszystkie ciuchy po całym pokoju. Akurat o tych sprawach nie miałem zbyt dużego pojęcia, więc wyszedłem. Po za tym po korytarzu zaczął rozglądać się Tommy, bardzo wstrząśnięty. Gdzieś w tle przechadzał się Anthony
 - Chcieliśmy wam z Lisą jeszcze o czymś powiedzieć - zaprosił nas na korytarz. Stanęliśmy i zamieniliśmy się w słuch. - Otóż jutro, jak zapewne wszyscy dobrze wiecie, Lisa kończy osiemnasty rok życia - zaczął Anthony, przeczesując ręką jej włosy - i zgodnie z naszą umową hotel stanie się jej własnością. Od jutra będzie moją szefową! - Lisa uśmiechnęła się skromnie. My skwitowaliśmy tę wiadomość głośnym aplauzem.
 - Och, Liso! - razem z Elle znowu wpadły sobie w ramiona. Nagle zadzwonił jakiś donośny dzwonek.
 - Spokojnie! To tylko mój budzik na rękę. Przypomina mi, że czas do pracy. Cóż, miłych snów! - szybko przemówił Anthony wyłączając go i udał się w kierunku schodów.
 - Dobranoc.
 - Hej.
 - Do jutra!
 - Na razie - pożegnaliśmy się, Charlie rzuciła mi szybki uśmiech i zatrzasnęła drzwi od pokoju dziewczyn. Ja również wszedłem za Tomem do naszego pokoju i zamknąłem drzwi.

2 komentarze:

  1. Lubię Tommyego i ten tekst o nietoperzu:DD
    I trumienka w góre, mój nowy tekst xDD
    Violetta.... Nie lubię tego imienia xdd boje się jej
    Czekam na piątke

    OdpowiedzUsuń
  2. Trolololo epickie *.* Ta Violetta jest dziwna... Nie ufam jej... Anthony jest spoko. A ten Dracco jest zabawny xD kcem juz 5 rozdzial :3

    OdpowiedzUsuń